niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 4 jako dodatek do innych :P


                         Carlos usiadł obok mnie i pokazał mi ręką, że też mam usiąść bliżej niego. Jak chciał tak zrobiłem. Latynos wziął głęboki wdech i nie patrząc na mnie zapytał
-James,powiedz szczerze czy ty na prawdę nic z wczoraj nie pamiętasz?
-Ja...ja...no...ja..-zacząłem się jąkać
-Błagam,tylko się nie wykręcaj,chcę usłyszeć prawdę-jęknął a w jego oczach zalśniła desperacja. Nie mogłem, nie potrafiłem, nie chciałem...
-Wiesz...coś tam pamiętam..-powiedziałem powoli.
-Co konkretnie?-Carlos wstał. Zrobiłem to samo.
-Ja...-zawachałem się. Teraz,albo nigdy. Pochyliłem się i delikatnie musnąłem jego  usta swoimi.-Wszystko-szepnąłem. Latynos przez kilka sekund stał nie ruchomo,a były to najdłuższe sekundy w całym moim życiu. Zacząłem żałować swojej decyzji. ,,Ty idioto! Myślałeś,że i on cię kocha?! Matole! Zniszczyłeś przyjaźń, na której zależało ci najbardziej na świecie, ty...", zapewne nadal obrażałbym sam siebie w myślach, gdyby nie Carlos,który wspiął się na palce i docisnął swoje usta do moich. Byłem w takim szoku...Nie spodziewałem się tego, ale nie zamierzałem przerwać pocałunku. Pochyliłem się, aby było mu wygodniej i jedną ręką objąłem go w pasie,a  drugą dotknąłem jego policzka.Czułem się jakbym całował się pierwszy raz w życiu. Poczułem jak chłopak wsuwa palce w moje włosy i zaczyna się nimi bawić. Po moim ciele przebiegł dreszcz podniecenia. Delikatnie przycisnąłem Carlosa do ściany co raz bardziej napierając na jego usta. Wsunąłem swoje ręce pod jego koszulkę i zacząłem wodzić dłońmi po jego idealnie wyrzeźbionym brzuchu i torsie. Z jego ust wyrwało się ciche wetchnięcie a na moją twarz wpłnął uśmiech zadowolenia. Dłonie Latynosa powędrowały na mój kark i zaczęły go delikatnie muskać co dawało mi nie małą przyjemność. Nagle Carlos odepchnął mnie od siebie i spojrzał na mnie z niepewnością w oczach.
-Czy to nie jest jakiś twój kolejny żart?
-Nie mógłbym żartować z czegoś takiego-pogłaskałem go czule po policzku. Uśmiechnął się do mnie i powiedział
-Wiesz, że nie możemy o tym nikomu powiedzieć?
-Wiem, nie dali by nam żyć-odparłem
-James, powiedz mi...proszę powiedz mi jak długo...od kiedy..-urwał, ale nie musiał kończyć tego pytania, doskonale wiedziałem o co chciał zapytać. Przytuliłem go do siebie i wyszeptałem mu cicho do ucha
-Od tego dnia gdy byliśmy razem z chłopakami w klubie. Z początku myślałem, że mi odbiło, że jestem chory. Nawet nie wiesz  jak bardzo się tego uczucia przestraszyłem, a potem gdy wszedłem do twojego pokoju i zobaczyłem cię z tą dziewczyną, miałem wrażenie, że moje serce rozpada się na miliony drobnych kawałeczków, do tego gdy was oglądałem jak się całujecie to miałem ochotę rozwalić jej łeb albo rozszarpać ją na strzępy, tak żeby nic z niej nie zostało-Chłopak cicho zachichotał i mruknął
-To się nazywa zazdrość-a potem wtulił się we mnie jeszcze bardziej.
-Wiem-szepnąłem-a ty od kiedy no wiesz...-także nie dokończyłem
-Jeśli mam być szczery to powiem ci, że już jakieś 3 lata-odparł
-Sporo, ale powiedz mi jak ci się udawało przez tyle czasu ukrywać swoje uczucia?
-Uwierz nie było łatwo, szczególnie wtedy gdy byłeś tak blisko mnie  a ja nie mogłem cię nawet dotknąć, nie wyobrażasz sobie nawet jak ty na mnie działasz człowieku-westchnął i odsunął się ode mnie
-Oj wyobrażam sobie-mruknąłem gładząc go po udzie.
-Co zrobimy z twoją dziewczyną? Chyba nie chcesz jej skrzywdzić?-spytałem poważnie
-No właśnie nie wiem, nie mogę jej przecież okłamywać, ona na to nie zasługuje jest za dobra żeby cierpieć a już sporo przeżyła. Nie mam pojęcia jak jej to powiedzieć-wyrzucił z siebie Carlos
-Wiesz...jeśli..jeśli..z nią nie skonczysz to nie możemy byc razem, w ten sposób zranisz mnie i ją-szepnąłem po czym ostatni raz go pocałowałem a następnie mruknąłem
-Powinienes już iść...tak będzie najlepiej..i..pamiętaj kocham cię
-Ja ciebie tez ,Ja ciebie też..-Carlos spojrzał na mnie a następnie wyszeł z pokoju a ja położyłem się na łóżku po raz kolejny zasypiajac z mętlikiem w głowie.



Dobra to wszystko na co mnie stać teraz.  Wybaczcie, ale weny za mało..wakacje....hmm..nie pomagają....czekam niecierpliwie na nowy rok szkolny . Tak wiem chora jestem no ale cóż taka dziwna byłam, jestem i będę zawsze. jeju o czym ja pisze no dobra nie ważne jak chcecie to komentujcie mi to obojętne. Rozdział taki sobie .
Kocham was <3 ( tzn tych którzy tu jeszcze zaglądają xD)






niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 3

             

               Nooooo to rozdział 3 ;p Dedykuję go Alex<3 i Gabi<3 za to, że mi pomogły w stworzeniu owego rozdziału no i oczywiście Asi<3 za to, że tak długo na niego czekała.                           



                                        *** Per.Carlosa***
              Jak tylko chłopaki wyszli z mojego pokoju spytałem czerwonowłosą:
-A tak właściwie to jak się nazywasz?-ta zaśmiała się i powiedziała:
-Kassie
-Ładnie-uśmiechnąłem się do niej.-Co powiesz na to,żebyśmy się ogarnęli i zeszli na dół na obiad bo na śniadanie to trochę za późno.
-Dobrze,a gdzie jest łazienka-spytała wychodząc z łóżka i zbierając swoje rzeczy.
-Pierwsze drzwi po prawej-powiedziałem i też wstałem z łóżka.
 -Dzięki-mruknęła i wyszła z pokoju. Gdy się ogarnąłem to wyszedłem z pokoju i przechodząc obok łazienki krzyknąłem do Kassie
-Będę na dole,przyjdź do mnie
-OK!-krzyknęła w odpowiedzi a ja ruszyłem po schodach do kuchni.
      Stanąłem przy kuchni bo to dzisiaj była moja kolej gotowania.Postanowiłem zrobić naleśniki,bo nic innego się nie opłacało robić. Zauważyłem Jamesa siedzącego w salonie a moje serce szybciej  zabiło. Przestań zganiłem sam siebie w myślach, teraz jest Kassie.
                                          ***Per.Jamesa***
                 Miałem tego dość. Przez cały dzisiejszy dzień Carlos siedział u nas z tą laską. Dziewczyna wydawała się być miła, ale nie zmienia to faktu, że kleiła się do niego, jakby miała łapy umoczone w Super Glue!
Oczywiście, nie mogłem nic powiedzieć. To, co robili było normalne. To ja zachowywałem się nienormalnie
" Jesteś zazdrosny o Carlosa. Chciałbyś być na jej miejscu" powtarzał cichy głosik w mojej głowie
Najgorsze było to, że miał racje.
Chciałem czuć smak jego ust i ciepło jego dłoni. Chciałem, aby przytulał mnie tak, jak tą dziewczynę.
"Koniec. Dość. Wychodzę.", pomyślałem i zerwałem się z kanapy. Nie mogłem dłużej o nim myśleć. To... To za bardzo bolało.Nie zastanawiałem się nad tym dokąd idę, nie obchodziło mnie co się w tej chwili dzieje, miałem po prostu dość i potrzebowałem się wyluzować. Wpadłem do pierwszego napotkanego nocnego klubu. Rozsiadłem się na skórzanej kanapie po czym skinąłem ręką na kelnerkę, która w skąpym stroju roznosiła drinki.Upiłem łyk alkoholu i skupiłem swój wzrok na scenie na której tańczyło kilka striptizerek.
 Minęły już chyba  dwie godziny a ja nadal siedziałem w tym klubie ledwie trzymając się na nogach.Nagle zauważyłem że ktoś dosiada się koło mnie. Taak, tam gdzie ja zawsze musi być też Halston.
- Co tutaj robisz?
- A ty?
- Zapytałem pierwszy.
- Przyszłam odreagować, ale nie myślałam że ty też tu będziesz.

-Jak dobrze widzisz jednak tu jestem i byłbym niezmiernie szczęśliwy  gdybyś choć raz dała sobie spokój z podrywaniem mnie szczególnie gdy jestem w takim stanie jak teraz.

                                        ***Per. Carlosa ***
           Razem z Kassie wracaliśmy z plaży. Muszę przyznać że spędziłem z nią wspaniały dzień. Jest naprawdę wyjątkową dziewczyną, a ja z minuty na minutę uświadamiałem sobie że chyba na nią nie zasługuję. Moje rozmyślenia o rudowłosej przerwał telefon, który wibrował w kieszeni moich spodni.
Odebrałem a kiedy dowiedziałem się że James jest w klubie, i w dodatku nie trzeźwy chciałem wszystko rzucić i po niego jechać.
- Nie ruszaj się stamtąd, będę za kwadrans. - powiedziałem i nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
Odprowadziłem dziewczynę do domu, pocałowałem w policzek na pożegnanie i wsiadłem do samochodu.

Lokal był nieco opustoszały. Podszedłem do Jamesa i zauważyłem , że obok niego siedzi Halston. Nigdy jej nie lubiłem, denerwowała mnie za bardzo. Obrzuciłem dziewczynę spojrzeniem po czym złapałem za Jamesa rękę by położyć ją na swój bark. Moje serce zabiło mocniej gdy poczułem jego oddech na szyi. Skarciłem się w myślach i bezpiecznie wyprowadziłem go z klubu a następnie wsadziłem go na miejsce pasażera.
Wyglądał cudownie, chciałem to wszystko rzucić by móc go pocałować, chociaż przytulić. Nawet to było dla mnie trudne. Gdybym go przytulił, trudniej byłoby mi o nim zapomnieć. Nagle James na mnie spojrzał i zaczął coś  mruczeć  pod nosem
- Wiesz Carlos to dla mnie jest skomplikowane....ale...nie mogę..tegggooooooo w sobie tłumić...bo za cieżko...mi przychodzi stary...ale ty ...musisz wiedzieć....booooooooooo jaaa....no ja -mówił co raz bardziej zaspanym tonem.-wiesz stary....kocham cię....i to wiesz nie tak jak kumpla czy brata tylko... no jak no jak..chłopaka...wiesz stary ..jesteś wyjątkowy-moje serce szybciej zabiło kiedy skończył wypowiadać te słowa. Mimo że nie był świadomy tego co mówi to i tak sprawił mi ogromną radosć i chociaż nie będzie nic jutro z tego pamiętał to wiem, że ja te słowa zapamiętam do końca życia, a w szczególności to co  zrobił po wypowiedzeniu tych słów.Pochylił się nade mną po czym delikatnie i czule musnął moje usta swoimi a nastepnie ułożył swoją głowę na  moim ramieniu i zasnął jak aniołek.Wiem, że nie powinienem się tak cieszyć.  Nie  wiedziałem co o tym myśleć. Przecież nie mógł powiedzieć tego co czuł, bo praktycznie sam nie wiedział co mówi. Był pod wpływem alkoholu a to wiele zmienia. Tak bardzo chciałem żeby mi to powiedział, ale na trzeźwo. Westchnąłem głośno i ruszyłem w stronę domu. Po drodze zastanawiałem się czy jest jakiś sens  ciągnąć ten mój związek z Kassie, przecież ja ją tylko jeszcze bardziej krzywdzę okłamując ją, a ja nienawidzę ranić innych ludzi.Zatrzymałem się przed domem i wytargałem Jamesa z samochodu zaprowadzając go prosto do jego pokoju.Rozebrałem go i pomogłem mu się położyć do łóżka. Postanowiłem wziąć prysznic i także położyć się spać. Jak postanowiłem tak zrobiłem.
                               ***Następnego dnia. Per. Jamesa***
        Obudziłem się w swoim łóżku. Głowa pulsowała mi tak, jakby w czaszce uruchomił ktoś młot pneumatyczny. Przez chwile byłem jakiś zamroczony, a później wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły wracać... Klub, Halston, Carlos... Carlos... Carlos...
- Idioto!- krzyknąłem do siebie i schowałem twarz w dłonie. Matko, za jakie grzechy? Żeby na samym słowie się skończyło, ale nie... Po co ja go całowałem?!
Dotknąłem palcem swoich warg i przymknąłem oczy. Skupiłem się na doznaniach. Na jego chłodnych, miękkich ustach. Jego oddechu, zmieszanym z moim. Na samą myśl o tym uśmiechnąłem się, a moje serce przyspieszyło rytm. Tak, wiem jestem głupi ale to było takie ekscytujace, nigdy czegoś takiego nie doznałem. Całowałem się już wiele razy ale usta Carlosa są zdecydowanie najlepsze do tej czynności. Zastanawia  mnie tylko to, co on sobie o mnie pomyśli, pewnie nie  będzie  się do mnie odzywał lub pewnie też   będzie próbował mnie unikać. Cholera kretyn ze mnie, nie będę mógł mu spojrzeć w oczy. Przez dłuższą chwilę wyrzucałem sobie swoją głupotę aż w końcu mnie olśniło.Tak. To było to. Wystarczy udawać, że nic się nie stało. Wypiłem trochę, czyli można powiedzieć, że nic nie pamiętam. Tak! Genialne rozwiązanie. Jestem geniuszem. Przystojnym geniuszem.Dobra muszę przestać bo popadnę w samouwielbienie.Nagle do pokoju wszedł Carlos. Zatrzymał się w drzwiach, zdziwiony, że już nie śpię, po czym otrząsnął się i podszedł do łóżka.
-  W  końcu się obudziłeś, myśleliśmy ze prześpisz dzisiaj cały dzień
- Aj, ciszej. Łeb mi pęka.- jęknąłem, zgodnie z prawdą.
-Nie trzeba było wczoraj tyle balować
- Balować? Aż tak ciekawie było?- zapytałem, unosząc brew.-Jak po ciebie do klubu przyjechałem to piłeś razem z Halston a wtedy to na serio musiałeś się nie źle  spić  żeby z tą idiotką urzędować.

- Z Halston?!?!- zapytałem udając zdziwienie.
-Nie ze mną wiesz-pokręcił głową z politowaniem-oczywiście, że z tym koniem
- Ja pierdziele.- westchnąłem i strzeliłem face palm.- No to musiało być ciekawie. Która jest godzina?
-Dochodzi 16-roześmiał się.
- Serio? Świetnie.- warknąłem i podniosłem się. Zakręciło mi się w głowie.
-Hej stary opanuj trochę te nerwy.
- Tak, tak.- mruknąłem i oparłem się dłonią o ścianę, żeby nie stracić gruntu pod stopami. Doczłapałem się do szafy i wyjąłem z niej czarny t-shirt oraz ciemne jeansy.
-Jak już się ogarniesz to zejdź na dół, przyjdzie Kassie to sobie zrobimy z chłopakami maraton filmowy-uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju. Odetchnąłem z ulgą, czyli Carlos jednak uznał moje wczorajsze zachowanie za odbicie umysłowe po spożyciu alkoholowym.
- Kassie przyjdzie. Będzie fajnie.- mruknąłem, przedrzeźniając Carlosa. Co mnie ona obchodzi? Niby jest spoko, ale nie lubię jej. Nie wiem, czy mam ochotę przez cały wieczór oglądać, jak się tulą i miziają.
  Gdy tylko wziąłem prysznic to od razu poczułem się jak nowonarodzony człowiek. Szybko ubrałem się  w wybrane rzeczy i wyszłem z łazienki. Zszedłem na  dół do kuchni i od razu dopadłem się do butelki z wodą, którą opróżniłem w ciągu kilku  sekund. Ruszyłem do salonu, z którego dobiegały mnie śmiechy chłopaków i jeden dziewczęcy.Kassie,stwierdziłem ponuro i stanąłem w progu.
-Siema James w końcu zaszyczyciłeś nas swoją obecnością-powiedział żartobliwie Logan i rzucił we mnie poduszką,którą zdążyłem złapać.
-Ale zabawne-mruknąłem sarkastycznie i usiadłem w fotelu. Chłopaki tylko wzruszyli ramionami i zaczęli się  kłócić jaki film będziemy oglądać.Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę.- mruknąłem i skierowałem się do drzwi. Za nimi ujrzałem znienawidzoną przeze mnie osobę...- Sage. Czego chcesz?- warknąłem.
-Och, kochanie nie żartuj, przecież wczoraj mówiłeś, że mnie kochasz i mogę przychodzić kiedy chcę-zapiszczała
-Eeee...-tylko taki wydałem z siebie dźwięk-wybacz, ale byłem pijany na trzeźwo w życiu bym ci tego nie powiedział
-Jamie skarbie..jak..jak możesz tak mówić-zaczęła ryczeć jak małe dziecko.Spojrzałem na nią z pogardą.
-Wynoś się i nigdy więcej tutaj nie przychodź-warknąłem-słyszysz? Nigdy.-po czym zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem i wróciłem do salonu.
-Kto to był?-zapytał ciekawie Carlos. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem
- Nikt ważny, tylko pustak Sage, którą spławiłem i mam nadzieję więcej nie oglądać.
-Dobrze zrobiłeś, przynajmniej powinna dać ci spokój, chyba że jest aż tak głupia żeby  tu  jutro wrócić.-Wszyscy łącznie ze mną wybuchli śmiechem.
-To co oglądamy?-spytałem
-Carlos i ja chcemy horror a Kendall i Kassie jakaś komedię, więc twój głos decyduje co będziemy oglądać-odparł Logan.
-Ok, mam ochotę na horror-rzuciłem. Tak, zrobiłem to specjalnie i nie mam wyrzutów sumienia.
-Super!-wrzasnęli Logan z Carlosem i Kendall i rudowłosa jękneli.
-To co, może na początek ,,Koszmar z ulicy Wiązów"?-spytał Carlos
-Spoko.-Kendall pogasił światła i zasłonił okna. Film się zaczął, a Kassie już na samym początku zaczęła cicho popiskiwać i tulić się do Carlita. Myślałem, ze szlag mnie tam zaraz trafi.Nie mogłem skupić się na filmie. Co chwila zerkałem w stronę Carlosa i Kassie. Ciśnienie skakało mi, gdy się przytulali, a serce kuło, gdy zaczynali się całować. Czułem się, jakbym się rozsypywał. Byłem zazdrosny. O niego.
Przecież to jest chore.
Ale nie ważne, ile razy to sobie powtarzałem, nie zmieniało to faktu, że nie mogłem na to patrzeć. Zacisnąłem zęby i wstałem z fotela.
- Nie mam ochoty na film. Jakby co, jestem u siebie.- mruknąłem.

-Ok.-Tylko tyle usłyszałem. Położyłem się na łóżku i z bezsilności cicho krzyknąłem, ale to nie pomogło. To nie ma sensu, nie daję sobie rady. Może powinienem z nim pogadać? pytałem sam siebie w myślach. Nie, to głupi pomysł, ob by mnie wyśmiał. Chociaż nie Carlos, taki nie jest ale na pewno czułby się dziwnie z myśla, że jego najlepszy kumpel się w nim zakochał. Westchnąłem cicho i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem w krainę Morfeusza. Nie mam pojęcia jak długo spałem, ale obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Uchiliły się a za nimi stał...Carlos.
-James...myślę, że powinniśmy porozmawiać-szepnął cicho i wszedł do pokoju.
-O czym?-mruknąłem trochę spięty.
-O...o...o..wczorajszym wieczorze.-powiedział a ja przekląłem sam siebie w myślach i momentalnie cała krew odpłynęła mi z twarzy. To będzie długa i ciężka rozmowa pomyślałem.


Dobraaaaaa mam nadzieje, ze rozdział się podobał;p Liczę na szczerą opinie;p


sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 2

         No to tak,widzę że spodobał się wam 1 rozdział;p mam nadzieje,ze ten też przypadnie wam do gustu. Dedykuję go Asi<3 i Alex<3 dziewczyny dzięki za pomoc, bez was ten rozdział pojawiłby się dopiero we wtorek;p No to nie przedłużając zapraszam do czytania i po raz drugi zaczynamy z perspektywy Carlita:)


       ,,Posiedziałem jeszcze chwilę, tempo patrząc w telewizor. Logan i Kendall wybyli na imprezę,  James poszedł na górę. Szkoda, że wieczór ‘tylko we dwoje, nikogo w domu’ nie oznaczał w tym przypadku niczego romantycznego.
     Wyłączyłem telewizor znudzony. Wstałem z kanapy w salonie i skierowałem się na górę. Chciałem się wykąpać i choć raz położyć wcześniej, żeby się wyspać.
Wszedłem do łazienki, ale w tej chwili usłyszałem szum wody. Drzwi kabiny prysznicowej były zamknięte.
James... Widocznie zapomniał zamknąć drzwi..Miałem już wyjść, ale coś mnie cholernie podkusiło.
     Podszedłem do drzwi kabiny. Drżącą ręką złapałem klamkę i rozsunąłem szkoło. James stał do mnie przodem, nagi, oczywiście. Obejrzałem go od stóp do głów. Zrobiłem się automatycznie czerwony ja burak. Poruszałem szczęka ale nie byłem w stanie wydusić ani słowa. Brunet zakręcił wodę. Nawiałbym natychmiast, gdyby nie to, że James pochwycił moje spojrzenie. Zrobił krok. Zarumienił się lekko. Ujął dłonią mój podbródek, nachylił się i zaczął mnie całować. Najpierw delikatnie, ale ja nie byłem w stanie się ruszyć. Ostrożne rozchylił moje usta językiem. Starałem się oddawać pieszczoty. Wciągną mnie pod prysznic. Po drodze prawie się potknąłem. James wślizgnął dłonie pod moją koszulkę i zaczął ja zdejmować. Nagle woda z prysznica poleciała na nas, zaskoczeni odskoczyliśmy od siebie.
Gwałtownie poderwałem się do siadu. Byłem mokry. Z mojego pokoju zwiewali właśnie Logan z wiaderkiem i James z miską.Zażenowany stwierdziłem, że w spodniach miałem ciasno.Byłem przerażony, owszem miałem sny z Jamesem, ale nigdy takie zwykle się tylko całowaliśmy i wyznawaliśmy miłość, nie wiedziałem co mam zrobić. Dobrze,że przynajmniej nie mówię przez sen jak Logan, pomyślałem. Wstałem z łóżka podeszłem do szafy po czym wyjąłem rzeczy do ubrania i ruszyłem do łazienki.

           Po ubraniu się w suche rzeczy, postanowiłem się zemścić na chłopakach.
-Idziemy na piwo?-zapytałem
-Ok,tylko założę spodnie- odezwał się brunet,który w tym momencie ściągał spodnie.Już wiedziałem jak odwdzięczę się Jamesowi. Uczucie jakie odczuwałem patrząc na jego prawie nagie ciało,było niedoopisania. Musiałem się ogarnąć, i zabrałem mu spodnie. Biegaliśmy za sobą po całym domu. Po kwadransie wymiękłem i wyszliśmy na piwo. Akurat była tam jakaś duża impreza, trochę wypiłem i poszedłem na parkiet. Wyrwałem jakąś nieznaną dziewczynę, zamówiliśmy sobie po jeszcze jednym drinku, i atmosfera się znacznie rozkręciła, w tej chwili nie liczył się nikt ani nic nawet James. Wczułem się w muzykę i patrzyłem na zmysłowo poruszającą się dziewczynę,którą wyrwałem.Musiałem zrobić odskocznie od rzeczywistości, nie przejmowałem się w tej chwili niczym. Zdecydowanym ruchem złapałem dziewczynę w talii i trochę brutalnie przyciągnąłem do siebie i namiętnie wpiłem się w jej pełne usta raczej nie miała nic przeciwko bo oddawała pocałunki z taką samą pasją co ja.

                                           ***Per.Jamesa***
     Zauważyłem Carlosa z jakąś dziewczyną, jak się całowali. Poczułem w środku coś dziwnego. Jakby zazdrość o niego, przestraszyłem się.Przecież nie mogę być zazdrosny o kumpla,który całuje się  z dziewczyną.Dlaczego nie?jakiś głos w mojej głowie zadał to pytanie za mnie, przecież już od dawna reagujesz na niego tak jak te wszystkie dziewczyny na ciebie, to prawda pomyślałem, dosyć często przyłapuję się na tym,że myślę o oczach Carlosa i o tym co by się stało gdybym go pocałował,zauważyłem nawet,ze uwielbiam jak się uśmiecha, wygląda wtedy tak słodko,że bardzo ciężko jest mi oderwać od jego twarzy wzrok, w ogóle się czerwienie jak go widzę gdy paraduje po domu w samej bieliźnie.Co się ze mną dzieje?pomyślałem,podoba ci się twój najlepszy kumpel,znowu usłyszałem czyjś głos w mojej głowie, to niemożliwe,to nie prawda, zaprzeczasz sam sobie, nie ma się co oszukiwać podoba ci się i już,nic z tym nie zrobisz. Może jednak ten głos ma rację,może on naprawdę mi się podoba tylko,że wcześniej tego nie dostrzegałem.
   Kątem oka dostrzegłem jak Carlito wychodzi z tą dziewczyną. Przez chwilę miałem ochotę tę laskę rozszarpać,ale się opanowałem i wziąłem przykład z Logana i Kendalla,którzy też wyrwali jakieś panienki.Złapałem jakąś przypadkową dziewczynę za rękę i pociągnąłem ją na parkiet odkładając swoje problemy na później.
                              *** Perspektywa Carlosa ***
     Obudziłem się około 12, lecz nie byłem sam w łóżku, obok mnie leżała jakaś laska, której w ogóle nie znałem. Odczuwałem straszne pragnienie, więc wyciągnąłem z nocnej szafki wodę i wypiłem z pół litra na raz. Po chwili obudziła się dziewczyna, która na dzień dobry obsypała mnie pocałunkami. Nie pamiętałem co się wydarzyło tej nocy,byłem skołowany.

- Co się stało? - zapytałem rudowłosą dziewczynę.
- Jak to kochanie nie pamiętasz?
- Nie - leżała nade mną i cały czas całowała, w tym momencie do pokoju wszedł James.
- Ca.., o sorry powinienem zapukać.-po tych słowach wyszedł z pokoju zamykając drzwi z trzaskiem.
Głowa tak mnie bolała, że miałem wrażenie jakby zaraz miała mi wybuchnąć, i nie miałem nawet siły wstać żeby iść do Jamesa i zapytać go czego chciał.
-Powiesz mi co się wczoraj stało-spytałem nadal całującą mnie dziewczynę.
-OK,tańczyliśmy potem sporo wypiliśmy,zaczęliśmy się całować i wyszliśmy z klubu,a co się działo potem to już nie pamiętam-wyjaśniła-ale widząc to co widzisz to raczej można sie domyślić co tutaj zaszło-dokończyła z błogim uśmiechem.
-O kurwa-wyrwało mi się a ona spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Nie chciałeś mnie prawda-sojrzała na  mnie smutno-byłam tylko na jedną noc tak? taka dziewczyna do towarzystwa a ja straciłam z tobą dziewictwo-wyszeptała a z jej oczu wypłynęły gorące łzy-nikt nigdy mnie nie chciał i nie chce-nie wiedziałem jak mam się zachować, więc tylko delikatnie ją do siebie przytuliłem, nienawidziłem gdy ludzie przeze mnie cierpieli a w szczególności kobiety, to takie wrażliwe istoty.
-Przepraszam-wyszeptałem-nie chciałem, żeby to tak wyszło-rudowłosa spojrzała na mnie z politowaniem i powiedziała sarkastycznie:
-Jasne,żaden facet nigdy nie chciał mi nic zrobić,nawet mój najlepszy kumpel,który chciał mnie zgwałcić,on też nie chciał i wszystko zwalił na to,że był pijany,ale byłam nieugięta nie wybaczyłam mu-wysyczała patrząc na mnie niebieskimi oczami. Nie miałem pojęcia co mam zrobić,więc pomyślałem James i tak nigdy nie będzie należał do mnie to może warto spróbować z dziewczyną, pochyliłem się nad nią i wyszeptałem jej do ucha:
-Nigdy cię nie skrzywdzę,jeśli chcesz to możemy spróbować jeszcze raz oboje  z czystym kontem-czekałem na jej reakcję.
-Na prawdę-spojrzała na mnie niepwenie,ale także z radością w oczach.
Na prawdę-odparłem po czym pocałowałem ją najdelikatniej jak potrafiłem, mimo że nic do niej nie czułem to nie mogłem jej tak pozostawić, może kiedyś ja pokocham.Nagle drzwi otworzyły sie z chukiem a do mojego pokoju wpadli Kendalll i Logan,spojrzeli na mnie i na rudowłosą zszokowani poczym równocześnie krzyknęli:
-Wow! Carlos gdzieś ty znalazł taką piękność-roześmiałem się na widok ich mina dziewczyna obok mnie poszła w moje ślady.
                                                ***Per.Jamesa***
       Nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą zobaczyłem, Carlos w łóżku z jakąś dziewczyną? Teraz zrozumiałem że moje uczucie co do do niego to nic innego jak miłość. Bezradny oparłem się o ścianę i włożyłem głowę w ręcę. Westchnąłem zrezygnowany a następnie zszedłem na dół do chłopaków, którzy kurowali się na kanapie
- A Carlos co? - spytał blondyn
- Też, go pragnienie męczy?
- Chyba tak.
- Jak to chyba?

- Przecież u niego byłeś - powiedział szatyn.
- Jakaś dziewczyna u niego jest - odpowiedziałem. Zerwali się na równe nogi i pobiegli do jego pokoju. Ja zostałem na dole nie miałem ochoty znowu tego widzieć. Wow - tylko tyle usłyszałem z góry,pewnie chł0paki się zapowietrzyli na ich widok, ale teraz mało mnie to wszystko obchodziło, miałem mętlik w głowie,byłem przerażony,załamny i rozbawiony jednocześnie.Dlaczego rozbawiony?,ponieważ zakochałem się we własnym przyjacielu to było tak straszne,ze aż śmieszne. Już sam nie wiem co myśleć.

  Usłyszałem pukanie do drzwi,leniwie wstałem i ruszyłem zobaczyć kogo tam niesie.Pierwsze co usłyszałem po otwarciu drzwi to kobiecy pisk.
-Jamie!!!!!!!-a następnie to  zobaczyłem  blond włosy, już wiedziałem kto to i bardzo żałowałem, że otworzyłem te cholerne drzwi. Stojąca w progu dziewczyna rzuciła mi się na szyję a ja dopiero po pięciu minutach zdołałem się od niej uwolnić.
-James kto przyszedł!-dobiegł mnie z góry krzyk Logana.
-Nikt wazny!-odkrzyknąłem, a potem spojrzałem na blondynkę ze złością i zapytałem wściekły.
-Po co tu przyszłaś?
-Ależ James jak możesz zadawać tak głupie pytania, przyszłąm ci powiedziec,że ci wybaczam i że bardzo cie kocham-spojrzałem na nia jak na idiotkę.
-Hal,ale ja nie kocham ciebie dlatego z toba zerwałem a tera proszę dź sobie stąd.
-Jeszcze tego pożałujesz-wrzsnęła po czym odwróciła się na pięcie i sobie poszła. jeszcze przez chwile stałem na progu a potem wróciłem na kanapę i pomyślałem ,,To na serio jest chory dzień".

  
                  Mam nadzieję,że się spodobało choć końcówka jest beznadziejna:(Pozdrwiam i liczę na szczerą opinię:
                                                    Celu$ka



niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 1

            No to zapraszam na 1 rozdział;p Mam nadzieję,że się spodoba.
Zaczynam z perspektywy Carlosa;p.

             Stałem na scenie i patrzyłem z radością na tłumy fanów i rusherów, którzy przyszli na nasz koncert. To uczucie,które przeżywałem na każdym naszym koncercie było nie do opisania. Czułem ekscytacje,radość oraz byłem pełen życia. Chciałem już zacząć śpiewać i dać ponieść się muzyce,którą tworzymy jako zespół.
            W końcu się doczekałem i zacząłem śpiewać swoją zwrotkę najlepiej jak mogłem. Byłem szczęśliwy,że mogę śpiewać dla tych ludzi. To było niesamowite uczucie. Czułem.że mógłbym zrobić wszystko. Nigdy nawet nie sądziłem,że śpiewanie na koncertach może wywoływać  tyle radości i szczęścia,dopóki sam tego nie doświadczyłem,teraz za nic nie chciałbym z tego zrezygnować. Jakbym mógł to bym śpiewał całą noc albo i dłużej,ale koncert musiał dobiec końca a ja musiałem odpocząć a potem wyjść razem z chłopakami do czekających na nas fanów,ale jednak mimo że byliśmy zmęczeni to  nie ma nic wspanialszego od śpiewania z przyjaciółmi dla fanów i rusherów,których bardzo kocham i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
          Po raz kolejny krzyknąłem do nich ,,Kochamy was,jesteście najlepsi"po czym razem z chłopakami udałem się za kulisy i do garderoby żeby się przebrać. Kątem oka zobaczyłem jak James ściąga koszulkę i momentalnie serce zabiło mi szybciej a dłonie zaczęły mi się trząść. Próbowałem powstrzymać się od patrzenia na niego,ale to było trudniejsze niż mi się wydawało. Musiałem coś wymyślić,żeby on oraz Kendall z Loganem tego nie zauważyli. Odwróciłem się do nich tyłem i zacząłem pić wodę próbując uspokoić serce i drżenie rąk. Tak,kochałem Jamesa inaczej niż przyjaciela,ale nigdy nikomu bym się do tego nie przyznał. Ludzie nie daliby mi żyć a  James pewnie nigdy w życiu by się do mnie nie odezwał, brzydził by się mną i nie ufał by mi już jak bratu. Ciężko mi ukrywać uczucia jakimi go darzę, szczególnie gdy zostajemy sami i czuję,że jest na wyciągnięcie ręki. Okropnie się czuję kiedy pomyślę,że James nigdy nie będzie mój, że nigdy go nie dotknę i nie pocałuję jego czerwonych ust. Bolało mnie też to,że patrząc w jego cudowne tęczówki nigdy nie powiem mu jak bardzo go kocham,że jest dla mnie najważniejszy i że dla mnie liczy się tylko on.
          Ruszyłem za chłopakami w miejsce, w którym mięliśmy się spotkać z fanami. Nie zauważyłem nawet kiedy znalazłem się obok Jamesa tak byłem pochłonięty swoimi myślami. Kiedy nie chcący otarł się o moje ramię, moje serce przyśpieszyło a wszystko nagle ucichło a ja myślałem tylko o jego cudownym zapachu,który przyprawiał mnie o dreszcze.Nagle usłyszałem głos Logana:
-Hej  stary! Jesteś z nami?
-Co? a...tak jestem,tylko się zamyśliłem-mruknąłem pod nosem.
-Widać-roześmiał się ten,którego uczuciem darzyłem.
-Oto nasi fani!-wykrzyknął z entuzjazmem Kendall.Spojrzałem na nich z radością.
           Po kilku godzinach robienia zdjęć i rozdawania autografów fanom,wróciliśmy zmęczeni,ale niesamowicie szczęśliwi do naszego wspólnego domu. Wykończony od razu po szybkim prysznicu poszedłem spać.

Mam nadzieję,że się podobało:) Króciutki, ale będą dłuższe:) Proszę o szczerą opinię.Pozdrawiam:
                                                   Celu$ka

Wstęp

                          Na początek chcę powiedzieć,że to nie będzie blog o miłosnych przygodach jakichś dziewczyn,które poznają BTR.Będę tu pisała o miłości Jamesa i Carlosa. Pewnie niektóre z was będą chciały mnie za to zabić więc ostrzegam, uczulonych na taki rodzaj miłości. Druga sprawa jest taka,że nie toleruję hejterów więc mówię od razu,że takich osób tu nie chcę No to  chyba wszystko co mam do powiedzenia
                                                 pozdrawiam Celu$ka:*